Snow Monkey. Wyrosnąć z gangu
Portret dzieci ulicy żyjących w Dżalalabadzie, mieście położonym we wschodnim Afganistanie. Po dziesiątkach lat wojen scenografia ich dzieciństwa przypomina postapokaliptyczny, niskobudżetowy film. To świat wypełniony chaosem, gdzie władzę dzierżą zamaskowani mężczyźni z karabinami. Pełzający po ulicach żebrzący kalecy i park wypełniony heroinistami składają się na codzienność grupki malców, starających się każdego dnia zdobyć jedzenie dla siebie i rodzeństwa.
Sposoby na zdobycie pieniędzy są najróżniejsze – sprzedaż lodów, filmów DVD, a także kradzieże i zbieranie haraczy. Jeden z bohaterów, dziesięciolatek, sprawnie posługujący się żyletką, nie ma oporów, by wprawiać ją w ruch, gdy ktoś nie chce mu oddać swojej doli. Od dzieciństwa otoczeni przemocą, latającymi nad głową helikopterami, przyzwyczajeni do terrorystów-samobójców i karabinowych salw, pewnego dnia napotykają na swojej drodze Australijczyka, który otwiera w ich dzielnicy ośrodek, gdzie mogą przyjść i… zostać bohaterami filmu o sobie samych. Zaciszne podwórze, gdzie króluje Gittoes i jego żona, zamienia się w wytwórnię filmową, stając się namiastką domu, którego dzieci nigdy nie miały.
Gittoes, wyrastający na współczesnego świętego, umiejętnie rozbraja wszelkie konflikty, doprowadza do zawieszenia wojny między trzema dziecięcymi gangami, wie doskonale, jak dotrzeć do serc dzieci, które nigdy nie zaznały czułości. Nie poucza, nie strofuje – potrafi przypalić kilkulatkowi papierosa, a z innym poszukać uzależnionego od narkotyków ojca. Okazuje się też, że znanym tylko sobie sposobem udaje mu się wkupić w łaski lokalnej społeczności – odwiedza go nawet jeden z przywódców talibów, żeby pogawędzić o przyszłości Afganistanu.
Gittoes – reżyser i jeden z najsłynniejszych australijskich fotoreporterów – nie estetyzuje biedy, ale też nie popada w czarny ton. Rejestruje życie takim, jakie jest – oprócz wybuchów bomb za rogiem (i konieczności szybkiego zebrania z ulicy porozrzucanych kawałków ciał) jest tu także miejsce na nieskrępowaną zabawę, uśmiech, a nawet… rodzącą się miłość.
Gittoes, wywodzący się z pokolenia hipisów, przemierza pokryte kurzem uliczki Dżalalabadu, na każdym kroku demonstrując miłość do tego zapomnianego kawałka świata i zamieszkujących go ludzi. Nic sobie nie robi z zagrożenia terrorystami ISIS, talibów i z wybijanych w jego domu szyb. Spędza czas z lokalnymi muzykami, załatwia dzieciom miejsce w szkole, a przede wszystkim kręci filmy, których scenariusze są oparte na ich przeżyciach – pełnych przemocy, ale i wzruszającej solidarności i w których dobro jest idealnie wymieszane ze złem. Okazuje się, że sztuka może zmienić świat i ratować życie rezolutnych malców.
-
czas trwania:98 min
-
kraj/rok:Australia, Norwegia, Afganistan, 2015
-
reżyser:George Gittoes
-
zdjęcia:George Gittoes
-
produkcja:Gittoes Films Pty Ltd
-
wybrane festiwale i nagrody:IDFA Amsterdam 2016, MFF Syrakuzy 2016, MFF Tbilisi, MFF Sheffield 2016
-
sekcja:
-
konkursy:
-
tagi:
-